niedziela, 11 grudnia 2011

Tornado w mojej głowie

Kolejna dłuższa chwila niebytu. Jednak mimo wszystko trzeba wracać do działań. Jak ja nie zadziałam to samo się nie zrobi. Niestety. 

W poniedziałek 05.12.2011 r. dostałem wyniki mojej tomografii komputowej, którą jeszcze
tego samego dnia skonsultowałem z moim lekarzem. Wynik, niestety, nie najlepszy. Dokładniejsze rozpoznanie - dyskopatia wielopoziomowa (dokładniej rzecz ujmując chodzi o dyski L3-L4, L4-L5 i L5-S1). Spory kawałek kręgosłupa do "wymiany". Jakby mało tego, dyski uległy wpukleniu i uciskają na worek oponowy - stąd te silne bóle i promieniowanie do lewej nogi. Efekt końcowy jest taki: co do sposobu leczenia wychodzi pół na pół. Może da się rehabilitować, a może nie. Będzie operacja, a może nie. Pocieszające jest to, że nie zaobserwowano żadnych zwyrodnień kostnych, jednak ogólnie wskazanie - operacja. 

Wskazanie, jednak to, że operacja będzie niezbędna. Niezbędna bo tak jest, podobno, wygodniej leczyć. Wygodniej lekarzom a nie pacjentowi. Stąd potwierdzenie moich spostrzeżeń - wśród moich znajomych nie ma żadnego dyskopatyka, który byłby zdiagnozowany i nie był po operacji. A przecież zaledwie 10% dyskopatii leczy się chirurgicznie (pisałem o tym w moim poście pod tytułem "...zdrowie, ile cię trzeba cenić..."). Faktem jest, że większość dyskopatyków jest jeszcze nie zdiagnozowanych, ale ci którzy już są to "pod nóż". Aż strach pomyśleć, ale tak się leczy w Naszym Kraju.


Przez ten tydzień przez moją głowę przeleciało nie zliczone ilości myśli na ten temat. Spowodowały nie małe tornado w mojej głowie (oraz rozstrój nerwowy i żołądkowy) i całe moje życie zostało porozrzucane po bliżej nie znanych terenach. Podejrzewam, że już nigdy nie pozbieram go w całość i nic już nie będzie takie samo. Bynajmniej nie powinienem rozpaczać, wszak jestem w trakcie zmian. Jednak zmiany nie miały być aż tak drastyczne i rewolucyjne. Jednak operacja może doprowadzić do tego, że w niektórych aspektach mojego życia wszystko zmieni się diametralnie. Kurde, znowu dopadł mnie pesymizm, przecież już uważam się za optymistę więc nie powinno mi się to zdarzać.


Na szczęście są jeszcze osoby i publikacje, które podnoszą mnie na duchu. Osobom szczerze dziękuję a o publikacjach jeszcze wspomnę. Teraz muszę zacząć działać i wyrwać się z cienia niemocy. Muszę ustalić jakiś plan działania bo nie wiem, w tej chwili, od czego zacząć. A od czegoś trzeba zacząć by pójść dalej.
Jeśli się nie rozwijasz, to się zatrzymujesz, a to jest równoważne z cofaniem się.
Dzięki Lenna. Może to hasło postawi mnie na nogi i jakoś to pójdzie do przodu. Kurde, na pewno mnie postawi na nogi, nawet już mnie postawiło, więc wracam do tego co zacząłem i jak najszybciej pochwalę się efektami. Dzięki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz