piątek, 18 listopada 2011

...zdrowie, ile cię trzeba cenić...

Dobra. Już sobie to wszystko poukładałem i wiem, że zacząć trzeba od zdrowia. Zdrowie przecież jest najważniejsze, bo bez niego żadne zmiany nic nie dadzą. Zatem pierwszym krokiem do przodu będzie poznanie najważniejszego w tej chwili problemu – rozpoznania lekarskiego brzmiącego „to tylko dyskopatia”. Wszak problem poznany jest w połowie 
rozwiązany (jak przypomnę sobie czyj to cytat to uzupełnię). Zaciekawiło mnie to „tylko”, więc zacząłem szukać. Od razu znalazłem: "Dyskopatia – szerokie pojęcie obejmujące schorzenia krążka międzykręgowego. W większości przypadków jest to pierwszy z etapów choroby zwyrodnieniowej kręgosłupa" (Wikipedia – Wolna Encyklopedia). Choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa – bardzo pocieszający początek. Poczytałem sobie dalej i nie chcąc przynudzać nie przytoczę całości wpisu na Wikipedii, ale zacytuje tylko pewne zdania (zainteresowanych szerszym opisem odsyłam http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskopatia), które pozwolą wyjaśnić pewną kwestię.
"Przez lata uważało się, że głównym czynnikiem powodującym zwyrodnienie krążka międzykręgowego są urazy mechaniczne, zwłaszcza związane z wykonywaną pracą. Hipoteza ta poparta była obserwacją, że najczęściej dochodzi do zwyrodnienia na poziomie L5/S1, czyli w segmencie, który przenosi największe obciążenie" (Wikipedia – Wolna Encyklopedia). 
Szkoda, że się już tak nie mówi, bo właśnie mnie się to tyczy. Początki mojego problemu z kręgosłupem sięgają końca września 2010 kiedy to uległem wypadkowi w pracy. Zmęczenie, trudne warunki pracy, dbałość o mienie zakładu pracy i chęć pomocy innym ludziom – recepta na błąd, który w obecnej sytuacji śmiem stwierdzić będzie skutkował do końca życia (ale o tym może kiedy indziej).

Podsumowując: uraz mechaniczny – wina częściowo moja, ale z przyczyn wyższych.
"Na modelu eksperymentalnym udowodniono, że o ile intensywne ćwiczenia nie mają negatywnego wpływu na krążek międzykręgowy, nadmierne obciążanie powoduje wzmożoną produkcję proteoglikanów, które osłabiają strukturę jądra miażdżystego" (Wikipedia – Wolna Encyklopedia). 
Uspokajający jest fakt, że karate i rower górski w normalnym wydaniu nie są powodem tego typu kontuzji. Jednak upór maniaka i nie odpuszczanie w niektórych sytuacjach już mogło się przyczynić. Mimo tego twierdzę, że trzeba być twardym. Czy maratończyk może twierdzić inaczej? 

Podsumowując: częste przeciążenia – wina częściowo moja, ale jest to silniejsze ode mnie gdyż już od małego, w szkole, na treningach i w życiu codziennym wpajano mi, że "nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko trudne do wykonania".
"Ostatnie badania wskazują na duże znaczenie czynników genetycznych, zidentyfikowano kilka genów kodujących białka strukturalne krążka międzykręgowego, których mutacje mogą przyspieszać degenerację" (Wikipedia – Wolna Encyklopedia). 
He! Czyli taki mój urok. Podsumowując: w genach ma się co się ma – nie winny Wysoki Sądzie.  
"Reasumując proces degeneracji krążka zależy od wielu czynników, z których najważniejsze to zaburzenia troficzne, urazy mechaniczne oraz polimorfizm genetyczny" (Wikipedia – Wolna Encyklopedia). 
Czyli krótko mówiąc – mam to, co i tak bym miał, choć moje działania nieco mogły to przyspieszyć.

Podsumowując: przed przeznaczeniem nie uciekniesz, choć byś biegł jak najszybciej. Zatem rób swoje a co ma być to będzie – wyrok uniewinniający.

Od razu muszę sprostować, iż wybrane fragmenty nie są dopasowane do tego by się móc usprawiedliwić, lecz są czystymi faktami. Zatem sumienie uspokojone i z czystym sercem mogę stwierdzić, że nie „mam tego co chciałem”, lecz to czym mnie obdarzono (spokojnie - nie zachwieje to moją wiarą). Mogę zaprzeczać wszystkim którzy próbują mi wmówić iż „wychodzi mi to, czy tamto”. Temat ostatecznie wyjaśniony a tym którzy mówią inaczej, mówię prosto z mostu – Odwalcie się! Pocieszające jest także to co przytoczę poniżej.
"Większość dolegliwości spowodowanych dyskopatią - ponad 90%, kwalifikuje się do leczenia nieoperacyjnego. U części pacjentów, dolegliwości spowodowane dyskopatią ustępują samoistnie, jednak u większości pacjentów z tej grupy, dochodzi do kolejnych incydentów, zazwyczaj wymagających już leczenia. Leczenie zachowawcze, w pierwszej kolejności, proponowane jest wszystkim tym pacjentom, u których nie doszło do przerwania ciągłości pierścienia włóknistego, bez względu na stopień jego uszkodzenia. W leczeniu zachowawczym, dużą rolę odgrywają metody z zakresu fizjoterapii. Na szczególną uwagę zasługują te spośród nich, które wymagają od pacjentów: aktywności w procesie usprawniania, oparte są na działaniu bodźców mechanicznych, oferują pacjentom edukację w zakresie prawidłowych wzorców ruchowych. Przykładem może być metoda McKenziego" (Wikipedia – Wolna Encyklopedia).  
Zatem, jednak nie jest źle. Czekam teraz na badanie tomografem i ostateczną diagnozę. Nie ukrywam, że już jestem nastawiony na szybką rehabilitację a potem do pracy (bo to siedzenie w domu mnie już zaczyna dobijać). Myślę, że się nie mylę i że będzie dobrze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz