piątek, 3 lutego 2012

Wróciłem!!!

Witam wszystkich, tych co już we mnie zwątpili i mnie skreślili z listy samorozwojowców, tych co nadal we mnie wierzą i cierpliwie oczekują dalszych działań oraz tych co zawitali tu po raz pierwszy. Witam i serdecznie pozdrawiam oraz informuję, że jestem i działam. Ale po kolei. 

Na początek muszę rozczarować tych co już we mnie zwątpili. Tych co stwierdzili, że zabrakło mi zapału, motywacji czy chęci do działania. Przykro mi bardzo, ale to nie słomiany zapał czy wypalenie jest powodem, tak długiej, mojej nie obecności. A zapomniałbym... zapewne takie opinie też by się znalazły, to że Google mnie nie lubi to też nie powód - reklamy to tylko mały dodatek, który mógłby wyrazić w liczbach moje starania. A moje starania nie były ukierunkowane pod reklamę ale pod mój rozwój osobisty. Tak, tylko mój rozwój. Nie ma reklam... i dobrze. Jest przecież wiele więcej ciekawych zajęć... ale o tym kiedy indziej. 

Teraz pochwalę tych co nadal we mnie wierzą. Tych, co są ze mną i od czasu do czasu zaglądają na mojego bloga. Dziękuję i gratuluję Wam cierpliwości i wiary w innych ludzi. A tym pierwszym życzę by właśnie z Was wzięli przykład i doskonalili swoje życie. W tym miejscu skorzystam z okazji i zaapeluję do Was o komentarze do postów, uwierzcie mi, to pomaga, zwłaszcza mnie. 

No a teraz do rzeczy. Chciałem zamknąć kilka tematów jeszcze przed końcem 2011 roku ale niestety nie wyszło. Nieopisany ból pleców mi to skutecznie uniemożliwił. Po Nowym Roku pierwszy tydzień odpuściłem by odpocząć i nabrać sił. Kolejny tydzień to znowu tournee po lekarzach i w końcu jakieś konkrety. Od 12.01.2012 roku zacząłem "kurację". Od samego początku mi się spodobała - "leżeć i nic nie robić". Leżeć i odciążać kręgosłup a co kilka godzin do wykonania zestaw ćwiczeń, maść, kropelki i przede wszystkim nie siedzieć. Całkowity zakaz siedzenia - leżeć lub stać ale to drugie jak najmniej. I to właśnie jest powód mojej absencji na blogu. 

Niestety nie mogłem korzystać z komputera ponieważ nie mogłem przy nim usiąść. Po przemeblowaniu nie mam możliwości korzystać z komputera leżąc na wersalce, tak jak to robiłem wcześniej. Przyznam się, że kilka razy startowałem do komputera jak żony nie było w domu (jak była w domu to nawet nie mogłem spojrzeć w jego stronę - Ewa, pozdrawiam Cię czule) jednak autentycznie nie mogłem wytrzymać dłużej jak kilka minut. W takich warunkach nie da się pracować. Niestety. Jednak podgląd na bloga miałem przez smartfona, choć niemożliwe jest by zrobić coś konkretnego na blogu przy jego użyciu. Brak wersji mobilnej do Bloggera. Ale... potrzeba Matką wynalazku - odkryłem Google Dokumenty a dokładnie edytor tekstu (dopiero teraz, a przecież arkusz kalkulacyjny odkryłem dużo wcześniej). Dzięki takiemu rozwiązaniu wystarczy kilka minut przy komputerze, kopiuj/wklej i post gotowy. Zatem będę mógł teraz częściej pisać na bloga choć pisanie na telefonie dłuższych tekstów to wielkie wyzwanie. Ale ja bym nie dał rady? Bo jak nie ja, to kto? 

Wczoraj przybył mi kolejny rok do metryki i to pchnęło mnie do tego desperackiego kroku, którego efektem jest powyższy tekst. I całkiem sprawnie to poszło. Teraz, zgodnie z wcześniejszym postanowieniem, powinienem napisać Raport o moim zdrowiu, miało być co miesiąc, zatem nadszedł czas. Więc do dzieła! Niebawem więcej o moim leczeniu i innych tematach jakie przez ten czas zacząłem realizować. A i jako ciekawostkę wrzucę jedno, skromne zdjęcie:


Tak, tak, to jest mój, optymalny torcik urodzinowy. Przyznacie, że całkiem oryginalny? Pozdrawiam. 

1 komentarz:

  1. Witaj!
    najważniejsze, że nadal czegoś od siebie wymagasz:) no i 100 lat!!!

    OdpowiedzUsuń